Jak wygląda pobyt w szpitalu psychiatrycznym? 2020-09-29 17:36:45; Dawanie leków, zapinanie w pasy, dawanie zastrzyków, praca przy administracji, zarządzaniu
2. W przypadku oddziału psychiatrycznego funkcjonującego w szpitalu psychiatrycznym dysponującym więcej niż jednym oddziałem psychiatrycznym rejestr jest prowadzony wspólnie dla wszystkich tych oddziałów. 3. Kierownik podmiotu leczniczego wyznacza osoby upoważnione do dokonywania wpisów w rejestrze. 4.
Odbył nie tylko roczny staż, ale i minimum 5-letnią specjalizację w szpitalu psychiatrycznym lub innej placówce zajmującej się leczeniem zdrowia psychicznego. Psychiatrzy (w przeciwieństwie do psychologów) mają prawo do udzielania porad lekarskich oraz wydawania orzeczeń i opinii lekarskich.
W załączniku nr 1 (Karta zastosowania przymusu bezpośredniego wobec osoby przebywającej w szpitalu psychiatrycznym, innym zakładzie leczniczym albo w jednostce organizacyjnej pomocy społecznej) dodano pkt 7 dotyczący osoby/osób stosującej(-cych) przymus bezpośredni (z uwzględnieniem imienia i nazwiska oraz stanowiska).
Dlatego KMP uważa, że trzeba w stosunku do nich zrobić wyjątek, gdyż szpitali nie stać na kuracje antynikotynowe. A pacjent-przestępca nie wychodzi też na dwór, by zapalić. Od obietnic
Data: 2020-11-04 15:16:19. Tytuł: RPO za obecnością rzeczników praw pacjenta w więziennych szpitalach psychiatrycznych. Operator: Agnieszka Jędrzejczyk. 800 676 676 - połączenie bezpłatne z telefonów stacjonarnych oraz komórkowych. (22) 551 77 91 - połączenie płatne zgodnie z cennikiem operatora. tel. centrali: (22) 55 17 700. fax
Z5J9IDq. Do szpitala psychiatrycznego trafiłem w sierpniu 2017 roku. Byłem w ciężkiej depresji i stanach lękowych. Na początku byłem bardzo przerażony, myślałem, że cały czas będę zamknięty w pokoju bez klamki sam na sam ze sobą, a jak się nie dostosuje do poleceń to zostanę zapięty w pasy i siłą podadzą mi leki. Rzeczywistość była całkiem inna, w jednym pokoju były cztery łóżka. Pokój był w dobrym stanie i co najważniejsze cały czas otwarty, mogliśmy wychodzić na korytarz. Łózka były bardzo wygodne. Na korytarzu była sofa, czajnik i stolik przy którym większość się integrowała i rozmawiała całymi dniami na różne tematy. Były trzy ubikacje i trzy prysznice, również zadbane, chociaż po paru tygodniach jedna ubikacja się zepsuła, przez 10 dni przychodził majster, który ową ubikacje starał się naprawić, raz przyszedł do ubikacji nawet z drabiną XD, każdy się zastanawiał po co mu drabina do naprawy ubikacji??. Oprócz korytarza i pokoi(których było okolo 10) była również palarnia, tam też ludzie spędzali większość swojego czasu na pogawędki na różne tematy, w sumie palenie to była jedyna atrakcja podczas mojego pobytu, całe życie nie paliłem, w szpitalu zacząłem jak i również po wyjściu rzuciłem. Personel był w porządku w stosunku do pacjentów spokojnych, a surowy dla tych którzy byli agresywni. Pielęgniarki o godzinie 9:00 rozdawały poranne porcje leków. Do psychologa lub psychoterapeuty było się dostać bardzo ciężko. Drugą porcje leków dostawaliśmy o godzinie 21:00. Ten kto nie mógł zasnąć dostawał jak największą możliwą dawkę relanium lub syropu i relanium(do tej pory nie wiem co to był za syrop), ale przeważnie wystarczyło samo relanium, przynajmniej ja spałem po nim jak dziecko. Chociaż był jeden pacjent, który nawet na maksymalnej dawce relanium(mowa o szpitalnych dawkach, czyli wysokich) nie mógł zasnąć, nazywaliśmy go Jezus bo miał długie włosy i czytał książki o których potem opowiadał, oraz dzielił się jedzeniem. Jedzenie dostawaliśmy trzy razy dziennie. Pierwszy raz o godzinie 8:00, drugi raz o 14:00 a trzeci raz o godzinie 19:00. Jak na jedzenie szpitalne było całkiem „okej”, dało się zjeść. Największe porcje były na obiad, posiłki były urozmaicone i dziennie musiały dostarczać 2000 kcal. W szpitalu którym przebywałem były różne przypadki od alkoholików przez chorych na depresje aż do schizofreników. Każdy miał wyjątkowy charakter. Najbardziej w oczy rzucał się człowiek, którego nazwaliśmy Jezusem, bo jak wcześniej wspomniałem miał długie włosy, duuuużo czytał po czym opowiadał później historie z książek i dzielił się jedzeniem, które bliska rodzina mu przynosiła. Nie palił zwykłych papierosów, do palenia używał tzw. fajki marynarza w której rozpalał tytoń. Sam pobyt w szpitalu(jak na oddział psychiatryczny) uważam za dobry, chociaż od momentu wyjścia jakoś nie umiem się pozbierać, mam większą depresje niż miałem przed szpitalem i większe stany lękowe. Rozważam kolejny pobyt chociaż jak pomyśle, że mam tam być znowu ponad 2 miesiące to mnie przeraża ta ilość „straconego czasu z życiorysu”. Miewam od pół roku myśli samobójcze, od wyjścia ze szpitala nikt się do mnie ze znajomych nie odzywa, Mam wrażenie jakby śmiali się z tego, że byłem w szpitalu jak to inni nazywają „szpitalu dla czubków”. To tyle o pobycie w szpitalu, jeśli przeczytałeś/aś to dzięki. Zapraszam do czytania pozostałych wpisów. Zobacz wpisy
pasy w szpitalu psychiatrycznym